3 maja 2013

O ewolucji piosenek

Kiedy wieczorem z perwersyjną przyjemnością dręczy mnie bezsenność, lubię usiąść przy laptopie, aby zacząć swoje nocne wędrówki na youtube. Czasami takie wojaże okazują się naprawdę pożyteczne - większość piosenek, które uważam za dobre, odnalazłam właśnie przez przypadek, wskutek takiego błądzenia. Z przykrością muszę stwierdzić, że serwis ten to teraz jedno z niewielu miejsc, w którym można natknąć się na wartościową muzykę... Kiedyś, w zamierzchłych czasach, potrafiłam znaleźć na Vivie coś dla siebie ("zamierzchłych"... zabrzmiało to tak, jakbym była dinozaurem) być może dlatego, że mój gust jeszcze nie do końca się skrystalizował i pochłaniałam prawie wszystko, co stacja miała do zaoferowania, mimo że jakość utworów, tak jak dzisiaj, pozostawiała wiele do życzenia.

Niestety, nie pamiętam czasów, w których raczono widzów muzyką z prawdziwego zdarzenia, czego bardzo żałuję. Słuchałam więc tej wyżerającej neurony sieczki i, o zgrozo!, chyba mi się podobała, bo nie pamiętam, abym się tak uskarżała...

Przyszedł jednak etap, kiedy zdałam sobie sprawę, że robię się coraz bardziej wybredna. Pragnęłam czegoś nowego, niebanalnego, chciałam dozy oryginalności, bo, czyż nie przyznacie sami, że teraz każda piosenka jest kalką poprzedniej? Niektórych polskich wokalistek po prostu nie potrafię odróżnić, tak są do siebie podobne pod względem głosów i wykonywanych utworów. Gdzie podziała się inwencja twórcza piosenkarzy? Gdzie są te inteligentne, niosące jakiś przekaz teksty? Gdzie porywająca muzyka, wzbudzająca w słuchaczu nieskończenie wiele emocji? Wszystko, co miało jakąś wartość, zostało pogrzebane w otchłani zwanej "komercja". Odnoszę jednak wrażenie, że winni takiemu stanowi rzeczy jesteśmy my sami, w końcu "jest popyt, jest podaż"... Skoro młodym ludziom dobrze tańczy się przy techno i housie, to muzyki tego gatunku powstaje coraz więcej i więcej. A ja zupełnie nie wiem, jak się do tego rytmu (albo raczej jego braku) poruszać!

Jednym z moich ostatnich odkryć jest Emilie Simon, która do swojego repertuaru wprowadziła coś nowatorskiego - podkłady muzyczne uzupełnia tradycyjnymi instrumentami, co, moim zdaniem, daje niesamowity efekt; poza tym jej pełen słodyczy głos cudownie dopełnia całości, to prawdziwy balsam dla moich uszu. Oto próbka jej twórczości:



Natomiast całkiem inną sprawą są teledyski - kiedyś opowiadały one pewną historię, przemawiały do nas za pomocą obrazów. Za takimi klipami tęsknię. Bardzo trudno teraz trafić na dobry teledysk - albo są przepełnione nagimi ciałami, albo przedstawiają wokalistkę śpiewającą w różnych pozach: stojącą, siedzącą, leżącą, skaczącą, tańczącą (patrz: Honorata Skarbek). Jednym z moich ulubionych jest klip japońskiego zespołu Orange Range do utworu "Sayonara". Co prawda długi, bo liczy sobie prawie dziesięć (!) minut, ale jednocześnie piękny, wzruszający i melancholijny.

Chciałabym choć na kilka dni przenieść się do czasów, kiedy na dyskotekach naprawdę można było potańczyć, do czasów, kiedy przebojami były naprawdę ładne piosenki. Wyobrażacie sobie teraz romantycznego "przytulańca" w klubie? 
Ewolucja czasami przebiega w zupełnie innym kierunku, niż by się tego chciało...

A czy Wy macie swoje ukochane piosenki, które nie należą do głównego nurtu? Czy jakiś teledysk skradł Wasze serca? 

_________________________________________________________


7 komentarzy:

  1. Niestety taka jest smutna prawda ;< Piosenki zostały zupełnie wyprane, pozbawione kolorów przez co każda przypomina kolejną i 'największych hitów roku 20XX za kilka miesięcy tak naprawdę nie będzie się już w ogóle pamiętać. Tekst i teledyski również są poniżej najniższego poziomu kultury i smaku. Cycki, cztery litery, jeszcze więcej cycków i znowu cztery litery. Najbardziej boli jednak fakt, że to się podoba. Czy to nie oznacza, że ludziom można sprzedać byle co? Może i jestem... staroświecka, ale mi się najbardziej podobają te stare piosenki z pokolenia moich rodziców. Dla mnie to były prawdziwe, ponadczasowe hity, które przez kilkanaście lat i kolejne tyle nie zostaną zapomniane. Z polską muzyką jest podobnie. Dzisiejsze to dno dna. Pozostaje sobie puścić takiego Krzysztofa Krawczyka, czy Maryle Rodowicz. Może to dziwnie brzmi, ale naprawdę podobają mi się ich piosenki. Z obecnych gatunków na mój gust, jedynie rock trzyma formę i da się go słuchać oraz czasami wzruszyć. Z moich ukochanych teledysków wciąż górują 'Save me' i 'You never gonna be alone' Nickelback :)
    Te dwie piosenki, które podałaś są niezwykle urokliwe! ^^ Pozdrawiam i życzę samych przyjemności z prowadzenia bloga! Blogspot jest bardzo przyjemny i nie gryzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również w takim razie muszę być staroświecka, bo mi także podobają się piosenki, przy których bawili się moi rodzice. :) Bardzo lubię np. energiczny utwór "I need a hero" Bonnie Tyler, "I will survive" czy jedną z moich najulubieńszych "Only you" zespołu Savage. O, wychowywałam się jeszcze na hitach Modern Talking, bo kiedy byłam młodsza, mój tata często włączał ich płyty. :) Obecnie nie ma takich piosenek, które w jakiś sposób przejdą do muzycznej historii, a szkoda...

      Lubię utwory liryczne, łatwo wpadające w ucho i ciepłe, ale lubię także posłuchać czegoś o ostrzejszym brzmieniu (właśnie teraz przechodzę taki okres, że im głośniej huczy mi w uszach, tym lepiej się czuję). Mainstreamu nie słucham w ogóle, nie warto.

      Usuń
  2. Według mnie utwory niezbyt lotne i nastawione jedynie na zarabianie pieniędzy, powstawały zawsze. Po prostu się ich nie pamięta, ponieważ właśnie swoim brakiem "tego czegoś" nie zapisywały się szczególnie w pamięci.
    Dlatego nie powiedziałabym, że muzyka akurat nam się popsuła. Chociaż nie mam pewności, nie żyłam w poprzednich epokach.
    Co nie zmienia faktu, że gdy słyszę utwory w radiu u mnie w kuchni, to powoduje to u mnie przypływ irytacji. Najbardziej dobijają mnie akurat te polskojęzyczne, których tekst po prostu zabija.
    Jeśli chodzi o muzykę elektroniczną - słucham, chociaż to się jedynie sprowadza do "remiksów" Nightcore. Idea tych tworów polega głównie na tym, by zwykłą piosenkę przyspieszyć, chociaż znajdują się bardziej kreatywni ludzie, którzy dodają też inne efekty. Oczywiście, jak najbardziej rozumiem, że to się może nie podobać, ze względu chociażby na bardziej piskliwy wokal. Pozwolę sobie zarzucić dwie takie przeróbki, które mnie osobiście się podobają -> https://www.youtube.com/watch?v=cvaIgq5j2Q8 oraz https://www.youtube.com/watch?v=tx3mRqHGGcs
    Dubstepu nie słucham, zdarzyło mi się wynaleźć sobie może ze dwa utwory. Miały swój specyficzny, agresywny klimat, który jednak nie sprawiał mi zbyt dużej przyjemności przy słuchaniu.

    Największe wrażenia robią chyba na mnie jednak ścieżki dźwiękowe zwłaszcza w klimacie Silent Hill - Promise (Reprise), Amnesia the Dark Descent - Black Hall czy Umineko no naku koro ni - Thank you for being born. Wszelkie też stylizacje na muzykę typową dla jakichś okresów czy kultur są wyjątkowo mile widziane np. soundtrack z "Twierdzy" (https://www.youtube.com/watch?v=pP3D8bkLfAI)
    Zaraz po nich, pod względem wrażeń estetycznych, króluje muzyka klasyczna a wśród nich chociażby "Dies Irae", "Lacrimosa" Mozarta czy "Romeo i Julia" Sergieja Prokofiewa.
    Nu i pozostaje niezwykły sentyment do utworów zasłyszanych w dzieciństwie. Dalej z ogromną czułością patrzę na stare utwory choćby Ich Troje. Nic nie wygra z ludzkim sentymentem.

    Osobiście zauważyłam, że inaczej ogląda mi się jakiś film, jeżeli utwory z niego znałam już wcześniej. Tak było w przypadku "Amelii", podczas której pycho samo mi się uśmiechało, gdy wychwytywałam znajome mi nuty, czy też przy "Nędznikach", gdzie zanosiłam się płaczem przy pięknych wykonaniach "I dreamed a dream" czy niesamowitym "Do you hear the people sing?".

    W sumie to jestem bliższa zgodzeniu się z Tobą niż staniu w opozycji, ale dalej podtrzymuję, że utwory nie grzeszące inteligentnymi tekstami powstawały od dawien dawna.
    A w sumie wszystko, czego słuchamy, powinniśmy nazywać komercyjnymi. Niekomercyjne są zespoły grające w zamknięciu w czterech ścianach. ^^

    Teledysków raczej nie oglądam. Z tych bardziej wzruszających pamiętam Avril Lavigne "When you're gone" czy Nickelback "Lullaby". Nie mogę zapomnieć też poniekąd nieśmiertelnych video do "Bring my to life" Evanescence czy też wspomnianego wyżej "Savin me".

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wcale nie wątpię w to, że piosenki z bezsensownymi tekstami powstawały również ze trzydzieści lat temu! Wydaje mi się oczywiste, że nie wszyscy tworzyli dobrą muzykę; na pewno ludzie tamtej epoki nie ustrzegli się szajsu, jestem tego zupełnie świadoma. Mam na myśli głównie to, że jednak pozostał nam z ówczesnych lat jakiś, nazwijmy to, muzyczny dorobek, którego słuchanie może przynieść nam dziś przyjemność i który cały czas krąży gdzieś w naszej pamięci, nie został całkowicie zapomniany, mimo że od jego powstania minęło X lat. Jeśli zaś przyrównać to do obecnej kultury muzycznej, to (niestety) mam nieodparte wrażenie, że nie ma wielu takich utworów, których będziemy słuchać z łezką w oku i wspominać z nostalgią jako dojrzałe już kobiety. Bo, powiedzmy sobie szczerze, Gangnam Style odniósł sukces i nie można temu zaprzeczyć, biorąc pod uwagę popularność na całym świecie, jaką zyskał, ale naprawdę wątpię, abym za pięć lat nadal o nim pamiętała, a co dopiero miała ochotę na przesłuchanie go...

      Jeszcze dla sprostowania chciałabym dodać, że wcale nie uważam, iż obecnie nikt nie tworzy wartościowej muzyki (nie odpieram tu żadnego Twojego zarzutu, ale uznałam, że warto o tym napisać :)), po prostu stacje utrudniają nam dostęp do niej, wypełniając odtwarzany przez siebie repertuar samym mainstreamem. Dzięki youtube nie straciłam jeszcze całkowicie wiary w przemysł muzyczny. :)

      A co do ścieżek dźwiękowych z filmów - również je uwielbiam, rozpływam się przy Amelii! *_*

      Usuń
  3. Jak to dobrze, że odsłuchałam przesłane przez Ciebie piosenki - Emilie wydaje się być bardzo magnetyczną osóbką i mimo że rzadko słucham utworów tego typu, te niezwykle mi się podobają. Dziękuję bardzo.

    Teledyski oglądam bardzo rzadko, ponieważ mnie rozpraszają (co też w pewien sposób świadczy o ich poziomie, skoro nie jestem w stanie jednocześnie słuchać muzyki, patrzeć na obraz i rozumieć tekstu). Czasami jednak zdarza mi się na jakiś spojrzeć - i robi mi się słabo. Ostatnio miałam nieszczęście obejrzeć teledysk Rihanny "S&M". Lepiej by dla mnie było, gdybym tego nigdy nie zobaczyła. Wulgarne i ogłupiające.
    A co do piosenek samych w sobie - jestem prawie na 100% pewna, że w latach 70-tych mnóstwo ludzi uważało Queen czy Sex Pistols za okropne zespoły, które zostaną prędko zapomniane. ;) Może te wszystkie Rihanny, Lady Gagi i tym podobne też zostaną w pamięci jako znak naszych czasów? Choć bardzo bym nie chciała być szufladkowana jako członek "pokolenia Lady Gagi". D: Zdecydowanie nie.

    Ostatnio (to jest od Bożego Narodzenia) wsłuchuję się w Lanę Del Rey. Nie dość, że wspaniale wygląda w ciemnych włosach, to jeszcze w niektórych piosenkach jej głos jest niższy niż zazwyczaj, a przez sprawia wrażenie jeszcze piękniejszego i bardziej kobiecego. Szczególnie słychać to w "Carmen". Niestety nie wszystkie jej piosenki mi się podobają ("Lolita"), ale mimo to będę kupować jej płyty, bo warto. ;>

    Namiętnie wsłuchuje się jeszcze w "Two Steps From Hell" - ja to jednak lubię taką epickość, przy której nie potrzeba słuchu muzycznego, bo to po prostu świetnie brzmi. Moim najnowszym znaleziskiem jest "Blake Blade", przy który mam wręcz ciarki.

    Trwaj w blogowaniu i moim pozdrowieniu! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nu masz, zapomniałam zupełnie o Two Steps From Hell i im podobnych (Immediate Music, Globus czy X-ray dogs). Tworzą bardzo klimatyczne, podniosłe utwory, które wydają się mieć jakąś głębię w swoim brzmieniu. Zdają się czerpać z utworów poprzednich wieków, ale brzmią już inaczej, bardziej współcześnie. To je odróżnia. Klasyki bowiem mają inny rodzaj niepłytkości, niewymuszony i bardzo naturalny.
      Nie mniej jednak trailer music jest jednym z tych gatunków, które zbrzydnąć mi nie potrafią, a niejednokrotnie dostaje przez tego typu utwory gęsiej skórki.

      Usuń
    2. Zgadzam się z Tobą w zupełności co do Lany Del Rey. :) Pozytywnie wyróżnia się na tle popowych gwiazd przez swoją nieszablonową barwę głosu oraz, wydaje mi się, dojrzałe podejście do tekstów. Ma charakterystyczny sposób śpiewania, zupełnie jakby była znudzona, zblazowana... "Carmen" to jedna z moich ulubionych piosenek Lany, jest taka... seksowna, zmysłowa. Drugą najulubieńszą jest "This is what makes us girls", z pewnością ją znasz. :)

      Widzę, że nasze gusta w dosyć znacznej mierze się pokrywają, bo swego czasu także fisiowałam na punkcie "Two steps from Hell", a w szczególności "Heart of courage", które poznałam dzięki mistrzostwom Europy w piłce nożnej, ależ to ciary na rękach! Lubię takie patetyczne utwory.

      Dziękuję bardzo, postaram się być jak najwytrwalsza! Pytanie tylko, czy znajdę tyle tematów, by w każdej notce poruszyć coś nowego. :)

      Usuń