Czar słów
Dziś chciałabym podzielić się trochę własnymi przemyśleniami na temat listów i... poezji. Nie od zawsze lubiłam czytać wiersze. Prawdę mówiąc, szkoła skutecznie zniechęcała mnie do dobrowolnego sięgania po nie. Zresztą, obecnie nadal nie mogę powiedzieć, abym namiętnie zaczytywała się w poezji, ponieważ mijałoby się to z prawdą. W tym miejscu uczciwie muszę przyznać się do tego, iż jestem romantyczką - wierzę w prawdziwą miłość, która potrafi przetrwać wszelkie (nawet te pozornie niemożliwe do pokonania) przeciwności, a także w to, że gdzieś na świecie istnieje osoba, której imię już w dniu narodzin zostało wpisane do mojej Księgi Przeznaczenia. Jak widzicie, w przeznaczenie też wierzę. Owszem, jestem świadoma tego, że naszym życiem bardzo często rządzi zwykły przypadek, co jednak wcale nie musi wykluczać możliwości istnienia przeznaczenia. W ostatnim czasie wokół mnie miało miejsce zbyt wiele zbiegów okoliczności, bym mogła pozostawać obojętną na jego wołania...